Moi Drodzy :)
W końcu znalazłam małą chwilkę na opowiedzenie Wam troszkę o tym co dzieje się właściwie w moim życiu aktualnie. Może wiele z Was wie, ale może też są tacy, którzy nie mają pojęcia, że jestem zaręczona. Także tego... Jeśli macie tylko ochotę i chcecie wiedzieć to chciałabym Wam opowiedzieć jak to wszystko wyglądało.
Z Dominikiem znam się już ponad 10 lat. Nasi rodzice bardzo dobrze się znają i przyjaźnią. Od 7 lat spędzamy razem wakacje. Nigdy wcześniej nic miedzy nami nie zaszło, mimo że rodzice bardzo naciskali. Szczególnie nasi tatusiowie. Robili wszystko, żebyśmy się w sobie zakochali. Nieudolnie... bo byliśmy oboje w dość poważnych związkach właściwie w tym samym czasie. I w tym samym czasie nasze związki się rozpadły. Przyszły wakacje w 2013 roku. Tego roku przyszła kolej na USA, George (tata Dominika) zorganizował wycieczkę na Florydę. Jechaliśmy na 2 samochody, młodzież sama rodzice sami. Mieliśmy dość sporo czasu an rozmowy i wyżalenia się. Coś tam iskrzyło...
Wróciliśmy do Polski i dostałam pierwszego maila. I tak naprawdę od tego się zaczęło. Pisaliśmy, pisaliśmy, pisaliśmy i jeszcze raz pisaliśmy. O życiu, o tym co przeszliśmy, o szkole, o nauce, o marzeniach, o wszystkim. No i postanowiliśmy spędzić Święta razem. Po 4 miesiącach rozłąki poleciałam do Texasu na Święta Bożego Narodzenia. Było cudownie! Pojechaliśmy w góry na śnieg!
W lutym Dom przyjechał na moją studniówkę... I zaczęliśmy planować wspólne wakacje. Spędziłam tam prawie 4 miesiące. Było najpiękniej, zwiedzaliśmy zachodni brzeg Stanów Zjednoczonych. Właśnie podczas tych ostatnich wakacji zaczęliśmy poważnie rozmawiać o tym co czeka nas w przyszłości. Ja składałam wtedy papiery na studia w Krakowie.
Dominik jest już po studiach i szukał pracy.
Po powrocie z wakacji.. myślałam... tęskniłam... płakałam...i wydumałam.
Zrezygnowałam ze studiów. Nie wyobrażałam sobie dalej żyć w takim związku na odległość było to po prostu bardzo dla mnie trudne. Bardzo bardzo jesteśmy ze sobą związani i jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzieliśmy już oboje, że to to...
Dominik przyleciał 10 listopada.
I teraz chyba najciekawsza historia.
Dogadałam się z rodzicami, że sama pojadę po niego na lotnisko. Chciałam czuć się swobodnie ściskając go na lotnisku! Wyjechałam jak zwykle spóźniona. Po drodze oczywiście skręciłam za wcześnie i jechałam na rzeszowskie lotnisko przez jakieś dziwne wioski. Dotarłam na miejsce dzięki miłej Pani, która zapytałam o pomoc. Samolot już jakiś czas temu wylądował. BIEGNĘ do środka, wchodzę głównymi drzwiami spoglądam na prawo a tam jakaś babka w mojej kurtce chowa się za bankomatem z jakimś dużym facetem w butach i z aparatem mojego taty !!! Na początku byłam wściekła, przecież nie tak się umawialiśmy... Mama z tatą wyszli zza tego dość małego bankomatu i zaczęli mnie przepraszać. Zostali, ale prosiłam ich, żeby poczekali na nas na zewnątrz. Ja pobiegłam do wyjścia dla turystów, którzy wylądowali. Po chwili rozglądania się zauważyłam aparat taty za filarem na lotnisku. Gdy Dominik wyszedł, co dziwne w garniturze, zaczęłam mu pokazywać, żeby szedł do mnie za duży tłum ludzi. Zaczęłam mój słowotok! Opowiadałam mu z prędkością światła o tym całym zajściu z dojazdem i z chowającymi się rodzicami. On słuchał.... Ja dalej mówiłam i mówiłam i mówiłam... Aż on wreszcie głośniejszym tonem powiedział TYNA !
,, So the whole flight I was thinking how to best say this to you...." i zaczął klękać...
,, You are the most amazing girl in the world to me and I love you very much. I would be honored if you would take my hand and become my lovely wedded wife... "
,,WILL YOU MARRY ME ?"
I Tyna od razu wpada w płacz!
OF COURSE I WILL !!!!!!!
....
Całe życie przed nami, ale zanim się pobierzemy musimy przejście przez cały proces, który funduje nam państwo. 3 miesiące temu złożyliśmy wniosek do ambasady amerykańskiej o wizę K1. Jest to wiza matrymonialna przeznaczona dla osób z różnym obywatelstwem, którzy chcą się pobrać. Muszą nas dokładnie sprawdzić. Wysłaliśmy tam tonę zdjęć, zdjęcia i skany paszportu i biletów, które dowodzą, że naprawdę coś między nami jest. Cały proces trwa około 8 miesięcy. Aktualnie sprawdzają Dom'a, gdy proces w USA się skończy papiery zostaną wysłane do Polski, dostane wezwanie do Warszawy do ambasady amerykańskiej na wywiad psychologiczny. Trochę to trwa i wymaga od nas cierpliwości, ale to pozwoli nam na bycie ze sobą bez żadnych problemów z prawem.
Jak niektórzy z Was wiedzą jestem osobą bardzo bardzo rodziną. Jest dla mnie najważniejsza. Dlatego najtrudniej było mi podjąć tą decyzję. Jednak rodzice wspierają mnie we wszystkim w 100000%. Chcą mojego szczęścia i wiedzą, że Dominik zadba o mnie najlepiej. Będziemy robić wszystko, żeby widzieć się z nimi jak najczęściej. Mama już mi mówi... Martyna jak już będziesz planowała ciążę to tak, żebyś urodziła w wakacje. Przylecę !!!!
Będzie dobrze. MUSI BYĆ.
W trudnych chwilach gonie do łazienki i ściągam koszulkę i patrze w lustro na swoje plecy.
,, With God all things are possible"
Nie ma nic bardziej motywującego i podnoszącego na duchu.
Trochę informacji co to ślubu...
Ślub cywilny musimy wziąć w USA, wiza K1 tego wymaga, ale ślub kościelny, dla nas najważniejszy chcemy wziąć w Polsce w wakację w 2016 roku. Ludzie pytają mnie dlaczego tak długo chcemy czekać, ale organizacja wesela teraz to naprawdę wyzwanie. Dobrą salę, świetną kapelę i całą resztę trzeba załatwiać przynajmniej rok nawet dwa lata do przodu. I dodatkowo musimy najpierw dostać pozwolenie od państwa amerykańskiego na zawarcie tego związku.
Ludzie się dziwią. Mówią, że jestem za młoda. ILE TY MASZ LAT MARTYNA ?
Ale osoby, które mnie znają wiedzą co jest dla mnie najważniejsze, jaki ja mam plan na życie i jakie mam powołanie. Chce być najlepszą żoną i najcudowniejszą matką. Zawsze kochałam dzieci i od małego potrafiłam zając się domem, posprzątać ugotować obiad, wyprasować ciuszki.
To coś mimo tego, że ludzie uważają za poniżanie kobiet, ja wiem, że do tego jestem stworzona. Rzadko widuję się mężczyzn, którzy są w stanie prasując, ugotować obiad, pooglądać program dla kobiet i jeszcze pilnować dzieci... :) Takie jesteśmy i musimy to wykorzystać. Oczywiście faceci maja nam pomagać ! Nie ma innej możliwości.
Dużo dowiedzieliśmy się na kursie przedmałżeńskim, który już zaliczyliśmy. Dało nam to dużo do myślenia. Zanim wejdzie się w związek małżeński trzeba obgadać każdy centymetr przyszłego zycia... fundusze, mieszkanie, ilość dzieci, podzielenie obowiązków. Wiadomo wyjdzie wszystko w życiu, ale musimy się znać od podszewki, żeby potem nic nas nie zaskoczyło i nie przerosło.
Jeju.... To Was chyba zamęczyłam ilością teksu. Nie dało się inaczej. Mam nadzieję, że będziecie trzymać za nas kciuki ! Ja głośno powtarzam...
JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECIE
i chyba to jest najważniejsze :)
Zostawiam Was ze zdjęciami...
Boziu. Szczęścia i dużo miłości!!! <3
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę duuuużo miłości. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTrochę żałosne opisywać takie istotne dla Ciebie sprawy w taki sposób. Powodzenia i więcej rozumu.
OdpowiedzUsuńPrzykro troszkę słyszeć taki komentarz, ale oczywiście szanuję Twoje zdanie. :)
UsuńBałam się troszkę pisać aż tyle szczegółów, ale dostałam wiele anonimowych komentarzy i próśb by opisać jak wyglądały zaręczyny i chciałam odpowiedzieć na każde pytanie. Nie chciałam odpisywać każdemu w komentarzach więc napisałam posta. To troche taka moja kartka z pamiętnika :) Za kilkanaście lat będziemy to czytać i uśmiechać się od ucha do ucha z tego jak to wyglądało :)
Jestem pod wrażeniem. Naprawdę :) Jesteś niezwykle odważna, pozytywna, świadoma w tym co robisz i wierzysz. Życzę Wam dużo miłości, siły i opieki Boga oraz mnóstwa radości w każdym dniu, spędzonym razem ;)
OdpowiedzUsuńMartyna życzę Wam dużo dużo miłości i szczęścia. Nawet nie wiesz jak się wzruszyłam czytając ten post! Kochana Wszystkiego co najlepsze !!!! Trzymam za Was mocno kciuki :) :*
OdpowiedzUsuńA jak wygląda dogadywanie sie? Czy Dominik bedzie sie uczyc j.polskiego? Wypadało by. Chyba ze zamierzasz wyjechac za granice i tam wychowywac dzieci. Mam nadzieje ze jesteś porządnym obywatelem i zostaniesz w Polsce. Chyba czcisz naszą ojczystą ziemie za którą nasi przodkowie walczyli. Jestem bardzo zdruzgotany tym ze ludzie wyjezdzają. Chciałbym znać opinie na ten temat z twojej strony. Polecam pozdrawiam ponawiam.
OdpowiedzUsuńTen wyżej anonim to widocznie jakiś twój "kolega".
Jesteśmy oboje Polakami z krwi i kości:) Ciągle zastanawiamy się gdzie będzie nam najlepiej. Dominik rozumie po polsku, mówi też dość dobrze, dogadywac nam się jednak jest lepiej jest po angielsku. Zaczeliśmy już naukę polskiego. :) I tak tez chcemy wychować dzieci :) Po polsku w polskiej tradycji. Ciężko jednak jest podjąć teraz dobrą dezycję. Dominik skończył studia i ma wykształcenie amerykańskie. Łatwiej z pewnościa było by nam w USA, ale ja jestem tutaj przywiązana do wszystkiego. Pożyjemy zobaczymy :)
UsuńA co do osoby z negatywnego komentarza to na szczescie mam lajtowe podejście i bardziej jest mi przykro, że ludzie są tak przepełnieni nienawiścią i złością, ale szanuję każdą wypowiedz bo mamy do własnego zdania prawo :)
Musze jeszcze dodac, że ja jak wyajde nie wyjade za pracą czy pieniędzmi. Wyjeżdzam za moją miłością. Gdyby nie Dominik studiowałabym teraz w Polsce, mieszkała, pracowałą itp. Tak sie sprawy potoczyły i nie jestem w stanie wyobrażić sobie życia bez Niego więc musiałam podjąc jakąś decyzje, która naparwde była bardzo trudna. :(
UsuńAle jestem szczęśliwa :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuńczy Dom mówi po polsku ?
OdpowiedzUsuńRozumie dość dużo, tylko gdy mówie za szybko to troszkę gorzej. Co do mówy. To bardzo się stara. Popełnia błędy, ale da sie go zrozumieć bardzo dobrze. :) Nie ma pojęcia co to jest słowo SIĘ i mi jest cięzko to wytłumaczyć.... :D Mówi : Możemy iść tam, zastanów ( bez ,,się")
UsuńCukier kończy (znowu bez się ), Ta bateria psuje ITP ;) To jest bardzo słodkie, a jak zwracam mu uwagę i go poprawiam to mówi ,,się" do wszystkiego np. IDZIEMY SIĘ ! Pościele się łóżko..... ITD :)
Jesli chodiz o takie poważniejsze rozmowy to łątwiej jest nam dogadać sie po angielsku, ale staramy się mówić jak najwięcej po polsku. Dałam mu nawet polski słownik taki w stylu elementarza ! :) Zaczyna się uczyć pisac... ale wsyzscy wiemy, że polski jest bardzo trudny. :(
haha to bardzo smiesznie słuchac takiego języka z ust obcokrajowca :D oczywiscie nie mam nic negatywnego na myśli. to cos tak jak anglik próbuje zrozumiec polaka :)
UsuńNie ucz go potocznego i staraj nie używac na poczatku słowa się. Zastępuj to słowo kazdym innym, a potocznego jezyka niech sie uczy na koncu :D
A jeżeli chcesz mu powiedzieć co to za słowo "się" to powiedz ze to zaimek, dodatek do wyrazów albo jak w j. ang "slang" i ze kiedyś to na pewno załapie. Sądzę śmiało ze poprawniej bedzie pisał i mówił niż 90% polaków. Jezeli go dobrze nauczysz :D Musisz poczytac na internecie, o zaimku się i mu tłumacz :D
Jednak ludzie z zagranicy są strasznie rozleniwieni, mówie teraz ogolnie. NIe muszą znac innego obcego jezyka wystarczy ze swój np. Anglicy Amerykanie itd :)
opowiedz coś więcej o Dominiku ;)
OdpowiedzUsuńDużo by opowiadać ... :) Jest chyba moim przeciwieństwem. Spokojny, długo się zastanawia zanim coś zrobi, nie tak jak ja wszystko pochopnie i bez większych przemyśleń. Jest ogromnym wsparciem i pomocą.
UsuńMusze się pochwalić, że przynosi mi codziennie rano kawę. Gotuje, sprząta ! :) Nawet nauczyłam go jak prasować :) Piekł nawet ostatnio sam paluszki francuskie :) Ciężko mu się było przyzwyczaić do polskiego jedzenia, do sałatek, zup, kapusty, grzybów. Jak tu przyjechał wszytsko jadł z keczupem ! Śniadanie obiad i kolacje ...:D Ale powoli powoli się przyzwyczaja i próbuje wszystkiego co mu ugotuje ;) Czasem mnie wkurza, ale zaraz mu o tym mówie i staramy się znależć rozmiązanie problemu... :) Z resztą co ja gadam... Ja to dopiero jestem wkurzająca. Mój tato mu wciaż powtarza żeby dobrze się zastanowił bo ja jestem wariatka i jestem szczera do bólu !
Te zareczyny musiały być przepiękne! Naprawdę zazdroszczę, no i macie szczęście, że rodzice się jednak wybrali i teraz macie to nakamerowane :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, żebyście to Wy byly szczęśliwi i żebyś żyła w zgodzie ze swoimi decyzjami :)
Ps. Może Cię coś takiego zainteresuje (o ile nie masz już czegoś w tym stylu :D): http://e-moleskine.com/pl/p/MOLESKINE-WEDDING-SLUB-WESELE/125 :)
Dziekuje bardzo ! :* I dziekuje za linka !!! <3 Trzeba będzie coś takiego sobie kupić ! Na pewno się przyda :)
UsuńGratuluję i zazdroszcze Ci tego, że być może będziesz mieszkać w USA :) Bardzooo podoba mi się ten kraj i mam nadzieję, że kiedyś go odwiedzę ;) Czy rodzice Dominika są Polakami i czy Dom mieszkał kiedyś w Polsce? ^^ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSą Polakami, którzy około 30 lat temu wyjechali do USA gdy w Polsce nie działo się dobrze. Dominik urodził się w Stanach i od urodzenia tam mieszka, chodzi do szkoły itp... :)
Usuńto kiedy planujecie zalozyc rodzine?
OdpowiedzUsuńjak ja lubie patrzeć na zakochanych :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego :D:D
Gratuluje! Szczęścia i cudowna historia! Obyście byli ze sobą aż do końca <3
OdpowiedzUsuńA jak poszedl Ci egzamin SAT, o ktorym wspominalas jeszcze jakies 2 miesiace temu. Opowiesz cos o tym :)
OdpowiedzUsuńCo do egzaminu to właśnie w tamtym tygodniu dostałam wyniki :) Nie jestem zachwycona, ale jak na przygotowanie do takiego testu przez niecałe dwa miesiące to wyszło nawet dobrze. :) Najlepiej napisałam matematykę, potem writing (trafił mi się temat który był mi bardzo bliski) a ten cały reading.... no najgorzej, ale na tle ludzi, którzy pisali nie jest wcale źle. Dość ciężki jest ten part bo ma sie 25 minut na przeczytanie i porównanie 2 średniej długości tekstów, 2 krótkich tekscików i jednego naparwde długiego. Na maturze byłam w stanie przeczytać każdy teks pare razy, a na tym egzaminie przeczytałam raz i od razu odpowiadałam na pytania których jest 24.... także na 25 minut malutko. Niby na pytanie po minucie, ale kiedy przeczytać te teksty ???? :(
UsuńNo ale już mam to za sobą i jestem z tego powodu mega zadowolona bo cął ten egzamin to 10 części raz matma raz writing raz gramatyka raz reading i tak się przeplata i sie po prostu tam MEGA MEGA MEGA nudziłam... od godziny 8 do 13 tam siedziałam na sali ...:D
Martynko, cudownie czyta się Twoja historie. Czytając fragment o lotnisku aż miałam ciarki na plecach po wszystkim uroniłam nie jedną łzę. Życzę wam z całego serduszka szczęścia, wytrwłości Wam nie musze życzyć, bo mam takie wewnętrzne odczucia ze będziecie razem do końca świata :) życzę również Dominikowi aby łatwo przyzwyczaił się do Polskiej tradycji oraz języka. Poza tematem, chciała bym jeszcze zapytać czy pojawi się kiedyś notka na blogu wszystko maniaczki o Downhillu, jak zaczęła się twoja przygoda z rowerami, jak przeżywałaś wszystkie wyjazdy na zawody itp. Na koniec pozwolę sobie dopisać ze czytam każdy post, o pieczeniu i gotowaniu również, chociaż nie wykonuje ich w domu to chyba zgrzeszgrzeszyła bym gdybym nie przeczytala i choć na chwilę nie poczuła tej pozytywnej energii jaka od ciebie biję. Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńAlicja.
Gratulacje!! :))
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowicie odważną dziewczyną, podziwiam Cię ,ze wszystko postawiłaś na jedną kartę :) Cieszę się ,że swojego bloga nie traktujesz tylko jak książkę kucharską do zapisywania przepisów ale jak coś osobistego :) wchodząc na ta stronę można poczuć pasję, zaangażowanie w to co robisz. Oby tak dalej, powodzenia :3 Ps: jeśli ma się miłość, rodzinę i Boga to wszystko jest możliwe i tak, zgadzam się, jesteś najszczęśliwszą osobą pod słońcem :)
OdpowiedzUsuńRownież podziwiam twoje życie i zazdroszcze, myśle że wszystko ułozy sie jak najlepiej, ignoruj nagatywne komentarze, pamietaj ze to Ty masz byc szczesliwa :) przylacze sie do anonima wyzej, napisz kiedys o downhillu
OdpowiedzUsuńPs: pierwszy blog ktory mi sie tak nalrawde podoba
Martyna uwielbiam czytać Twoje posty! Nie przejmuj sie jednym komentarzem anonima, ja sie bardzo cieszę, że opisałaś swoje zaręczyny i bardzo chętnie poczytałabym więcej takich kartek z pamiętnika! :) Chętnie dowiedziałabym się co dalej u Was, jak Twoje plany. Może co jakiś czas będziesz pisać taką kartkę z pamiętnika? Niesamowicie się to czyta!
OdpowiedzUsuńJesteś pełną energii dziewczyną, jak patrzę na Ciebie to sama chciałabym taka być! :) Nie martwić, nie stresować studiami, kolokwiami czy egzaminami a czerpać radość z życia. Ale chyba muszę się zapisać do Ciebie na prywatne korepetycje pt:" Jak być szczęśliwym" :D
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i chociaz się nie znamy to czekam z niecierpliwością na kolejne posty!!!
W pewnym sensie Ci zazdroszcze...ale to taka pozytywna zazdrosc :) spelniasz w swoim zyciu moje marzenia...np.bardzo dobrze zdana matura, narzeczenstwo,wyjazd za granice...kiedys marzylam aby moje zycie tez tak wygladalo, ale jest inacze, bo w koncu wszystko dzieje sie po cos :) Patrzac na Ciebie jestem szczesliwa,ze ktos kogo znam ( moze nie za dobrze,ale ze szkolnego korytarza z pewnoscia) jest rowniez szczesliwy. Chce Ci zyczyc wszystkiego co najlepsze dla Ciebie i Twojej Milosci,bo sama na swoim przykladzie wiem,ze milosc to najcenniejsze uczucie i wydarzenie w zyciu :) i jeszcze raz powtorze - ciesze sie, ze jestes szczesliwa :)
OdpowiedzUsuńMartynka :-) życzę Wam dużo szczęścia i wytrwałości !!! Rozumie Cię bardzo dobrze bo sama teraz poświęciłem się dwójce maluchów :-) czasami jest ciężko ale uśmiech na ich twarzach sprawia ,ze każdy dzień staje się piękny :-) jeszcze raz DUŻO DUŻO RADOŚCI MIŁOŚCI I ZDROWIA WAM ŻYCZĘ
OdpowiedzUsuńPs.Super blog:-)
Twoja historia bardzo mnie wzruszyła. Ciesze się, że mogłam ją przeczytać. Dzięki Tobie można wierzyć w niemożliwe i nie porzucać swoich marzeń i ideałów. Piszesz też świetnego bloga ^^ W każdym razie chciałam życzyć duzo, dużo, dużo szczęścia i miłości :) :) :)
OdpowiedzUsuńTwoja historia bardzo mnie wzruszyła. Ciesze się, że mogłam ją przeczytać. Dzięki Tobie można wierzyć w niemożliwe i nie porzucać swoich marzeń i ideałów. Piszesz też świetnego bloga ^^ W każdym razie chciałam życzyć duzo, dużo, dużo szczęścia i miłości i nie przejmuj się tymi głupimi komentarzami. Skoro czujesz, że to ten to musi tak być. Bądź silna :) :) :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Świetna historia! Szczęścia i miłości życzę. Najważniejsze to wyjść za mąż za swego przyjaciela :)
OdpowiedzUsuńmusze przyznac, ze dopiero teraz weszlam na twojego bloga i pochonelam go z predkoscia swiatla :) co najlepsze chodzilysmy do tej samej szkoly, tyle ze ja jestem teraz w 3 klasie liceum, widze ze jestes bardzo sympatyczna i mila osoba i zycze ci wszystkiego dobrego i oczywiscie duzo milosci :) pozdrawiam, Anita
OdpowiedzUsuńBardzo miło słyszeć takie słowa :) Mam nadzieję, że przepisy się przydadzą ! :)
UsuńTrzymaj się cieplutko ! A ja Tobie życzę też wszystkiego co najlepsze i miłości, która uskrzydla i umacnia tak, że można góry przenosić :*
Sciskam Cię mocno !
Tyna